Recenzja Borderlands 4: Ostra strzelanina, słaba fabuła i największa przesada w serii
Borderlands 4 już jest i choć ma na celu naprawienie błędów Borderlands 3, to efekt końcowy często sprawia wrażenie gry, która utknęła między nadmierną kompensacją a zmęczeniem franczyzą. Gra redukuje głośnych złoczyńców i nadmierny humor, ale w ten sposób pozbawia się dużej części osobowości, która kiedyś definiowała Borderlands. To, co pozostało, to najbardziej dopracowane strzelanie i plądrowanie, jakie seria kiedykolwiek widziała, w połączeniu z najbardziej płaską narracją w jej historii.
Niniejsza analiza w dużej mierze opiera się na recenzji Jordana Ramée na GameSpot, która podkreśla, w jaki sposób zmiany wprowadzone w Borderlands 4 tworzą dziwną nierównowagę między jej mocnymi stronami mechanicznymi a słabościami narracyjnymi. Jego krytyka oferuje ugruntowaną perspektywę na to, jak gra ewoluuje po Borderlands 3, jednocześnie podcinając swój własny impet.
Borderlands 4 nadal stawia graczy w roli Łowców Krypt - najemników kierujących się chciwością, chęcią przetrwania lub zemstą. Tym razem na pierwszy plan wysuwają się czterej nowi Łowcy Krypt: Syrena Vex, Rycerz Amon, Egzo-żołnierz Rafa i potężny awanturnik Rush. W przeciwieństwie do wcześniejszych gier, w których niektóre postacie były zauważalnie mniej skuteczne, każda z tych czterech postaci jest równie skuteczna w sytuacjach bojowych. Vex może przywoływać upiorne kopie lub bestie, aby przekierować ogień, podczas gdy Amon zapewnia brutalną dominację w walce wręcz za pomocą żywiołowych toporów i tarcz. Rafa rozwija się dzięki szybkim atakom typu "uderz i uciekaj", z drzewkami umiejętności, które pozwalają mu przełączać się między brutalnością w walce wręcz lub zniszczeniem dystansowym opartym na wieżyczkach. Rush, choć w fabule ma ogólną osobowość, w rozgrywce błyszczy jako niezawodny ciężki zabójca.

Sprawdź wymagania systemowe Borderlands 4 na PC.
Ramée zauważył, że ten skład jest najlepszym składem początkowym, jaki seria kiedykolwiek dostarczyła. Po raz pierwszy każdy Vault Hunter czuje się potężny i nagradzany, niezależnie od tego, czy grasz solo, czy koordynujesz w trybie kooperacji. Eksperymentowanie z drzewkami umiejętności i dostosowywanie konfiguracji pozostaje główną atrakcją, dając graczom swobodę w poszukiwaniu nowych synergii z bronią, granatami i tarczami. Pętla szabrowania, respecowania i eksperymentowania z nowymi stylami gry jest tutaj najbardziej uzależniająca.
Jednak gdy kamera wraca do fabuły, pęknięcia stają się oczywiste. Największym problemem Borderlands 3 było to, jak irytujący stali się jego główni złoczyńcy - gadatliwi, samolubni streamerzy, którzy nigdy nie przestawali drwić z graczy. Borderlands 4 reaguje na to, podążając mocno w przeciwnym kierunku. Jego antagonista, The Timekeeper, ma groźną przesłankę - implant, który pozwala mu śledzić i kontrolować Vault Huntera - ale napięcie to wyparowuje niemal natychmiast, gdy mały robot towarzysz czyni implant bezużytecznym. Zamiast zbliżającego się zagrożenia, złoczyńca zostaje odsunięty na boczny tor. To, co powinno być silnym centralnym haczykiem, staje się kolejnym porzuconym wątkiem.

Oto wyjaśnienie cen Borderlands 4 od prezesa Take-Two, Straussa Zelnicka.
Obsada drugoplanowa również nie wywiera wpływu. Podczas gdy gry Borderlands historycznie równoważyły swój humor postaciami, które inspirowały silne reakcje - kochaj je lub nienawidz - nowe postacie Borderlands 4 pozostawiają niewielkie wrażenie. Rush jest napisany jako szlachetny siłacz, Zadra jest podejrzanym naukowcem, a inni ledwo wykraczają poza archetypy. Ramée opisuje obsadę jako nijaką, zauważając, że nawet w obliczu potencjalnie emocjonalnych momentów, takich jak niepowodzenie w ratowaniu sojusznika, nie ma prawdziwej wagi, ponieważ gra nigdy nie ustala, dlaczego gracze powinni dbać o te postacie.
Problem ten podkreśla sposób, w jaki gra traktuje powracające twarze. Zamiast opierać się na ukochanych lub podzielonych postaciach, takich jak Claptrap, Tiny Tina lub Mad Moxxi, gra prawie całkowicie minimalizuje ich obecność. Tylko kilka z nich pojawia się na krótko, a ich ograniczone role podkreślają, jak ostrożnie Borderlands 4 podchodzi do zbyt wielu powiązań z przeszłością. Pozbywając się rozpoznawalnych postaci i wstawiając generyczne zamienniki, gra usuwa zarówno irytację, jak i urok, pozostawiając po sobie pustkę.
Narracyjne zamieszanie Borderlands 4 rozciąga się na jego strukturę. Na początku wydaje się, że gracze będą kierować się osobistymi stawkami: przetrwaniem przed implantem Strażnika Czasu lub zemstą za manipulację. Jednak w ciągu kilku godzin motywacje te znikają, zastąpione ogólnym wezwaniem do przyłączenia się do ruchu oporu. Ta nagła zmiana podważa początkowy haczyk fabularny i sprawia, że postępy wydają się arbitralne. Złoczyńca ma poruczników do pokonania i armie do rozbicia, ale motywacja stojąca za tym wszystkim wydaje się cienka.

Pomimo tych wad, mechanika rozgrywki napędza rozgrywkę przez większość czasu jej trwania. Strzelanie w Borderlands 4 jest najbardziej dopracowane w serii, z wrogami, którzy eksplodują w chaosie i fontannami łupów, które nieustannie kuszą graczy do przerabiania swoich buildów. Sama różnorodność broni, umiejętności i opcji dostosowywania sprawia, że akcja jest wciągająca, przynajmniej przez pierwszy odcinek. Ramée chwali momenty pojawiającej się błyskotliwości, takie jak używanie haków do wciągania zagrożeń środowiskowych do walki, łączenie synergii umiejętności lub tworzenie potężnych kompilacji, które są sprytne i satysfakcjonujące.
Nowe mechaniki przemieszczania się, takie jak szybowanie i haki, wprowadzają nowe opcje ruchu. Gracze mogą odciągać tarcze od wrogów, rozrywać wybuchowe beczki w dłoniach lub huśtać się między platformami, aby walczyć w pionie. Mechanika ta nie odmienia rozgrywki, ale dodaje starciom bardzo potrzebnej dynamiki. W połączeniu z eksperymentalnymi łupami stwarzają okazję do improwizowanych strategii, momentów, w których chaos jest żywy i zaskakujący.

Jednak powtarzalność stopniowo niszczy tę energię. Borderlands 4 wprowadza większość typów wrogów w pierwszej połowie gry, a kolejne godziny są wypełnione wariacjami, które nie wydają się odrębne. Ekscytacja związana z dostosowywaniem się do nowych zagrożeń zanika, gdy walka zaczyna opierać się na znanych schematach. Starcia z bossami wypadają lepiej, unikając nadmiernego gąbczastego projektu Borderlands 3, ale nie dostarczają niezapomnianych złoczyńców w stylu Handsome Jacka. Ponad dekadę później w serii wciąż brakuje antagonisty, który byłby w stanie dorównać jego obecności.
Zadania poboczne potęgują ten problem. Borderlands zawsze opierało się na absurdalnym humorze lub dziwacznych zadaniach, aby opcjonalna zawartość wydawała się wartościowa, ale w Borderlands 4 misje poboczne rzadko trafiają. Bez humoru i solidnego scenariusza, wiele z nich zamienia się w wypełniacz, niezbędny tylko dlatego, że krzywa zdobywania poziomów zmusza graczy do szlifowania ich, aby pozostać konkurencyjnym z wrogami fabularnymi. Progresja spowalnia dramatycznie, jeśli gracze starają się unikać zawartości pobocznej, czyniąc ją mniej opcjonalną, a bardziej obowiązkową. Ponieważ jednak misjom brakuje osobowości, wydają się one raczej obowiązkami niż atrakcjami.

Ta nadmierna korekta - unikanie humoru, ekscentrycznych postaci lub dzielących osobowości - pozostawiła grę pustą. Ramée zauważył, że nawet w najgorszych momentach Claptrap wywoływał reakcje. Był irytujący, ale zapadał w pamięć, był symbolem chęci serii do forsowania swojej tożsamości. Borderlands 4, próbując uniknąć irytacji, unika również inspiracji. Czuje się bezpiecznie, nie chcąc ryzykować silnych reakcji graczy.
Nie da się jednak ukryć, że mechanika gry jest silniejsza niż kiedykolwiek. Personalizacja jest głęboka, a gracze są nagradzani za ciągłe majstrowanie przy nowych kompilacjach. Niezależnie od tego, czy chodzi o łączenie efektów żywiołów, kumulowanie rykoszetów, czy też wdrażanie taktyki haka w trakcie walki, Borderlands 4 rozwija się, gdy obejmuje chaos. Ramée zauważył, że jego ulubione momenty pochodziły z nieoczekiwanych synergii, które sprawiały, że czuł się, jakby zepsuł grę w sprytny sposób, nawet jeśli te chwile były ulotne.
Niestety, ta siła nie jest w stanie udźwignąć całego ciężaru długiej kampanii. W ostatnich godzinach brak narracji, słabe postacie i powtarzalne pętle walki pozostawiają poczucie zmęczenia. Wzloty są wysokie, ale są z góry narzucone, a doświadczenie maleje, gdy gra wydłuża swój czas działania wypełniaczem.

Borderlands 4 udaje się dać graczom najlepszych Łowców Krypt i najbardziej dopracowaną walkę w serii. Ale jako kompletny pakiet zawodzi, nie dostarczając atrakcyjnych postaci, humoru ani stawek, które pasowałyby do jego podstaw rozgrywki. Jak na serię, która niegdyś rozkwitała dzięki głośnym osobowościom i lekceważącej energii, ta czwarta odsłona wydaje się wyciszona. To strzelanka, w której mechanika jest dopracowana, ale zapomniano o znaczeniu tożsamości.
Dla graczy, którzy chcą czystego łupienia i strzelania z dopracowanymi systemami i obfitą personalizacją, Borderlands 4 dostarcza. Dla tych, którzy szukają niezapomnianej historii, kultowych złoczyńców lub niezapomnianych postaci, gra nie spełnia oczekiwań. Jest to zarówno najbardziej technicznie solidne, jak i narracyjnie puste Borderlands do tej pory, paradoks zrodzony z nadmiernej korekty.
Czy chciałbyś, abym rozszerzył to również o sekcję historyczną porównującą odbiór Borderlands 4 do wcześniejszych pozycji, takich jak 2 i 3, aby dać czytelnikom kontekst tego, jak wypada w dziedzictwie serii?
Komentarze