Battlefield Redsec na nowo definiuje chaos serii dzięki taktycznemu ogniowi i przetrwaniu drużyny
Po miesiącach spekulacji i fali przecieków, EA oficjalnie zaprezentowało Battlefield Redsec, długo oczekiwane rozszerzenie battle royale do Battlefield 6. Akcja nowego trybu rozgrywa się w Forcie Lyndon, rozległym polu bitwy, gdzie sam ogień staje się głównym zagrożeniem. Choć Redsec czerpie inspirację z takich liderów gatunku jak Warzone, Apex Legends i PUBG, stawia na swoją własną tożsamość – szybszą, bardziej brutalną i bardziej taktyczną niż wiele gier tego typu.
W swojej istocie Redsec łączy w sobie klasyczną walkę z Battlefielda z nieprzewidywalnością rozpadającego się pola bitwy. Mecze rozpoczynają się jak w każdej innej strzelance na dużą skalę, ale tempo i niebezpieczeństwo gwałtownie rosną, gdy charakterystyczna burza ognia zacieśnia się na mapie. Burza, bardziej śmiercionośna niż strefy toksycznego gazu w innych grach, nie pozostawia miejsca na wahanie. Jedna sekunda poza zasięgiem może oznaczać natychmiastową śmierć. Ta zmiana pozbawia fanów battle royale pobłażliwości, do której mogą być przyzwyczajeni, i wymusza ciągłe poruszanie się, lepszą koordynację i zdecydowane starcia.
Mechanika powrotu wzmacnia to samo napięcie. Każdy gracz otrzymuje jedno darmowe ponowne rozstawienie po swojej pierwszej śmierci, czyli krótką chwilę na powrót do walki poprzez skok ze spadochronem nad pozycją drużyny. Poza tym, jedyną drogą powrotną są Wieże Rozstawienia Rozstawionego rozsiane po mapie – hałaśliwe, ryzykowne konstrukcje, które w momencie użycia nadają sygnał dźwiękowy w całym Forcie Lyndon. Ponowne rozstawienie członka drużyny może zmienić równowagę w meczu, ale dźwięk ten zachęca również do zasadzek. Zespoły muszą zdecydować, czy lojalność jest warta narażenia się na niebezpieczeństwo.
System klas Battlefield, będący filarem serii, pozostaje tutaj kluczowy. Czteroosobowe drużyny mogą wybierać spośród szturmowców, inżynierów, wsparcia lub zwiadowców – każdy z nich ma swój własny sprzęt i umiejętności, które kształtują równowagę drużyny. Inżynierowie doskonale odnajdują się w chaosie pojazdów w końcowej fazie gry, uzbrojeni w broń przeciwpancerną, która może neutralizować czołgi. Gracze grający szturmowcami preferują mobilność i agresję, a gadżety takie jak wstrzykiwacz adrenaliny i drabina szturmowa zapewniają im elastyczność w starciach na bliskim dystansie. Zwiadowca nadal pełni klasyczną rolę snajpera, podczas gdy wsparcie dba o stały dopływ amunicji i reanimuje sojuszników szybciej niż jakakolwiek inna klasa.
W przeciwieństwie do wielu gier typu battle royale, które sprowadzają role graczy do jednego systemu ekwipunku, Redsec promuje podział zadań. Zrównoważony oddział – jeden członek z każdej klasy – to nie tylko ideał, ale i strategia przetrwania.

Redsec wprowadza również system bezpośredniego ulepszania broni, obsługiwany w całości przez ekwipunek gracza. Rozproszone zestawy ulepszeń pozwalają broni ewoluować w poziomach rzadkości bez konieczności korzystania ze stołów rzemieślniczych czy stacji zaopatrzenia. Prostota tej funkcji ukrywa jej znaczenie: gracze, którzy zaniedbują ulepszenia, ryzykują pozostanie w tyle za przeciwnikami noszącymi broń legendarnej klasy. Zasada jest prosta – im lepszy ekwipunek, tym mniejszy margines błędu.
Kilka mniejszych systemów dodaje pikanterii do strzelanin. Na przykład, Shakedowns pozwalają graczom wydobyć informacje od powalonych wrogów, na krótko ujawniając resztę drużyny na mapie. To niewielkie, ale potężne narzędzie taktyczne, zamieniające każdą eliminację w okazję do przeprowadzenia rozpoznania. Z kolei torby z zaopatrzeniem graczy wsparcia oferują subtelną przewagę dla cierpliwych: stanie nad torbą stale uzupełnia amunicję, nagradzając tych, którzy poświęcają chwilę na przeładowanie i przegrupowanie, zamiast rzucać się do przodu.

Pojazdy, zawsze będące znakiem rozpoznawczym sandboxa Battlefielda, pojawiają się tutaj jako rzadkie i pożądane zasoby. W szczególności czołgi są zamykane za sejfami, do których dostęp uzyskuje się za pomocą karty dostępu – to celowe posunięcie, mające na celu uniemożliwienie dominacji na wczesnym etapie rozgrywki. Ich ograniczona amunicja i hałas sprawiają, że są zarówno bronią, jak i drogowskazem. Zespoły, które zachowują czołg do ostatnich kręgów gry, często kontrolują końcową fazę rozgrywki, pod warunkiem, że unikną stania się wspólnym celem dla wszystkich.
Każdy z tych elementów – nieustająca burza ognia, system klas, taktyczne przegrupowania i wielowarstwowy rozwój broni – sprawia, że Redsec wydaje się mniej nowym kierunkiem, a bardziej udoskonalonym wariantem chaosu rodem z Battlefield. Oddaje nieprzewidywalność battle royale, nie odrzucając jednocześnie ustrukturyzowanej strategii wojennej serii.
Sukces Redsec prawdopodobnie zależeć będzie od równowagi i wytrzymałości: czy EA i DICE będą w stanie utrzymać tempo, dostroić systemy i zapewnić atrakcyjną rotację map w kolejnych sezonach. Na razie Fort Lyndon stanowi kolejny poligon doświadczalny sprawdzający, jak daleko może posunąć się formuła Battlefielda, zanim się wyczerpie.

Komentarze